Czescy robotnicy w Polsnitz
Podziel się
Skąd znów temat czeskich robotników?

Opublikowałem 1 marca tego roku artykuł Czescy robotnicy w Breslau. Pokazałem tam ciężką pracę i życie czeskich robotników przymusowych w Porcie rzecznym I Dworcu Nadodrze we Wrocławiu.
Ten artykuł ma pokazać innych czeskich robotników przymusowych, pracujących w latach II Wojny Światowej na ternie Dolnego Śląska. A dokładnie w Polsnitz (Pełcznica). Obecnie dzielnica miasta Świebodzice. A do lat powojennych część miasta Waldenburg (Wałbrzycha). Chciałem pokazać jaskrawe różnice w traktowaniu przez Niemców różnych pracowników w zależności do tego przy produkcji czego byli zatrudnieni.
Czeski obóz w Pełcznicy.
Czeski? A jak powstał? Na początek film, pokazujący ten obóz i baraki przed ich zasiedleniem przez czeskich robotników.
Czy młodzi chłopcy z Arbeitsdienst mieli świadomość, że budują braki i obóz na potrzeby zakwaterowania w przyszłości pracowników fabryki zbrojeniowej? Myślę, że budowali to ze świadomością własnych potrzeb. A, że obok była fabryka uzbrojenia…
Na powyższym filmie widzimy obóz i jego baraki w roku 1939. Czescy robotnicy mają datę zatrudnienia w Pełcznicy 1942.

Tak więc Czesi przejęli obóz i baraki, opuszczone przez Arbeitsdienst. Teren i budynki były bardzo dobrze przygotowane i utrzymane. Nie były ogrodzone i nie było żadnych bram ze strażnicami. Obok obozu Czeskiego postawiono później kolejne baraki dla innych robotników. Ale o tym później.
Warunki mieszkalne


Przy czym pracowali?
Tak naprawdę to niewiele wiemy o tym co robili i przy czym pracowali. Nie wiem na czym opierał się Romuald Owczarek pisząc artykuł w “Świebodzice dzieje miasta” – fragment poniżej. Napisał tam o lutowaniu i , że Czesi pracowali przy lutowaniu w firmie Neue Kühler – und Flugzeugteile – Fabriken Kurt HODERMANN.
Z informacji, które uzyskałem z różnych for zajmujących się lotnictwem i dokładniej Messerschmittem Bf109 wynika, że Niemcy produkowali chłodnice do tego samolotu wyłącznie z aluminium. Jeżeli tak to aluminium się spawa, a nie lutuje.
Czym więc zajmowali się “dżentelmeni” w garniturach, w białych koszulach i pod krawatami, na twarzach których i ich rękach nie widać ciężkiej pracy. Są dobrze odżywieni. Wystarczy ich porównać z czeskimi robotnikami z Breslau.
“W Pełcznicy produkowano chłodnice oraz części samolotowe, głównie do Messerschmitta Bf-109 (Me-109). Wyroby z Pełcznicy znakowane były kodem fabrycznym – Jau. W Werk II i III prowadzono prace związane z procesem wyżarzania, wyprażania, spawania oraz lakierowania. W Werk IV odbywały się głównie roboty spawalnicze i natryskowe. Sam wyrób chłodnic miał miejsce na dwóch oddziałach:- tzw. lekkich metali, gdzie produkowano, głównie z aluminium elementy chłodnic,- tzw. ciężkich metali (tutaj pracowało najwięcej lutowaczy). Oprócz lutowaczy, zatrudniano tutaj dużo spawaczy i lakierników. Do najważniejszych prac zatrudniano prawie w całości Niemców (spawanie, lutowanie). Dodatkowo (i dosyć rzadko zatrudniano) Włochów, szczególnie przy odtłuszczaniu powierzchni metalowych przed spawaniem. Ponadto Włosi znajdowali zaufanie przy pracach natryskowych. Natomiast do lutowania Niemcy dopuszczali dodatkowo Czechów.”


Co nam mówi książeczka pracy jednego z Czechów mieszkających w tym obozie?

Handlowiec został zatrudniony przy “lutowaniu” lub spawaniu chłodnic do samolotów? Przecież to bardzo trudna i precyzyjna praca. Coś mi tu nie pasuje.
Jak wyglądały chłodnice oleju do samolotu Messerschmitt Bf109?






Po pracy.



Sport

Rozgrywali mecze piłkarskie. Widać, że nie robili tego pod przymusem.

Czescy dżentelmeni, mieli nawet do gry w piłkę stroje sportowe i do tego jeszcze z emblematami narodowymi.


Właściciel firmy Kurt Hadermann ogląda mecz z udziałem Czechów.
Czas wolny


Wycieczki do Starego i nowego zamku Książ.



A może nie lutowali chłodnice lecz naprawiali samoloty?

Usłyszałem od pewnego świadka, że na polach przy Zimnym Dworze lądowały samoloty Messerschmitt. Następnie spuszczano z nich paliwo do beczek. Odkręcano skrzydła. A sam kadłub opuszczano specjalną rampą (pochylnią) do naszego zakładu poniżej.
Po wymianie układu chłodzenia na nową wersję. Być może montażu dodatkowego osprzętu kadłub wciągano na górę. Przypinano skrzydła i tankowano. Inny świadek zeznał, że naprawione samoloty, startowały z tego prowizorycznego lotniska zawsze w okolicach godziny 2:00 w nocy. Usłyszał to od Niemców.

Istnieje jeszcze inna możliwość.
Mieczysław Mołdawa w swojej książce “GROSS ROSEN Obóz Koncentracyjny na Śląsku” str.192 pisze, cyt. 59. komando “Furstenstein” w Książu k/Wałbrzycha na terenie Kwatery Luftwaffe z ośrodkiem studiów broni powietrznych…
Czy nasi Czesi mogli pracować w tej jednostce badawczej? Jest taka możliwość. Stąd ich specjalny status. Dobre wyżywienie. Swoboda poruszania się po za obozem, w mieście i nawet do zamku Książ. Mecze piłkarskie z drużynami niemieckimi. Karane i ścigane, było tylko opuszczenie określonej strefy.

Lutowacz chłodnic czy też pracownik biurowy z aktówką?

Czeski robotnik przymusowy?

A może i lutowali lub rozlutowywali, ale zupełnie inne rzeczy?
Wiem, że komando Wetterstele z obozu Gross-Rosen zajmowało się miedzy innymi demontażem i opracowywaniem urządzeń sterujących, łączności i radarowych z zestrzelonych samolotów alianckich.
Uważam, ze nasi czescy robotnicy “przymusowi” w Pełcznicy – być może nie wszyscy, byli zatrudnieni przy tych samych pracach. Gdzie trzeba było, rozmontować (rozlutować) dane urządzenie na pojedyncze elementy oraz sporządzić jego dokumentację techniczną.
© Licencja na publikację
© Wszystkie prawa zastrzeżone