ŁADOWANIE

Wpisz aby wyszukać

Najnowsze Tajemnice

Wybuchowy opowiada cz. 1

Podziel się

Kim był słynny “Wybuchowy”?

A. H. zwany w środowisku eksploratorów “Wybuchowym” – skąd się wzięło takie przezwisko napiszę w dalszej części tego artykułu. W materiale filmowym i w poniższej transkrypcji nagrań dwóch wywiadów przeprowadzonych z mojego polecenia i w mojej obecności przez Jerzego Rostkowskiego, mamy opowiadania A. H., zwanego przez Rosjan “Dolkiem”. A. H. był Głównym Inżynierem Wentylacji w Dolnośląskim Zagłębiu Węglowym, a więc z racji pełnionych obowiązków, miał dostęp do wszystkich kopalń i wyrobisk podziemnych w tym zagłębiu. Był, także w okresie istnienia województwa wałbrzyskiego Pełnomocnikiem Wojewody wałbrzyskiego ds. Ukrytych Dóbr Kultury oraz Obiektów Podziemnych. Działał w związku z tym stanowiskiem w akcjach poszukiwawczych. Dodatkowo, miał bardzo dobre stosunki z dowództwem Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej i był zabierany wielokrotnie jako ekspert od wentylacji, przez Rosjan do prowadzonych przez nich tajnych akcji w obiektach podziemnych na terenie województwa wałbrzyskiego w tym Riese. Materiał dźwiękowy z tych nagrań, nie zwiera całości wiedzy, którą pozyskałem od Wybuchowego w czasie kilkunastu rozmów.

Ważne.

Nagrania zostały dokonane w styczniu 2010 roku. Poza mną, to jest Tomaszem Jurkiem i Jerzym Rostkowskim, znała je tylko wąska grupa zaufanych osób. Skąd ta “tajemnica”? A. H. w tych nagraniach mówi o kilku osobach, wskazując na ich domniemane powiązania z tajnymi służbami Niemiec. Mówił o wielokrotnych ostrzeżeniach, które otrzymywał, aby nie interesował się pewnymi podziemiami, zarówno od Niemców jak i od Rosjan. Mówił, także o żołnierzach Werwolfu oraz strażnikach, którzy tu zostali i zajmują niejednokrotnie ważne stanowiska publiczne lub w instytucjach związanych z górnictwem, geodezją, gospodarką wodną i firmami im podległymi. Nazywał tych ludzi “Czarną ręką”. Mieli oni sabotować lub utrudniać działania, oraz zacierać dostęp i ślady do obiektów.

Pseudonim “Wybuchowy” związany jest z wysadzeniem tamy w kopalni w celu zgaszenia podziemnego pożaru przez A. H. Pomimo, że uratował życie wielu górników pracujących pd ziemią oraz ugasił pożar, za to działanie groziło mu wieloletnie więzienie. Jednak go nie ukarano.

Był człowiekiem bardzo ostrożnym i skrytym. Tak więc nie napotkacie na informacje i zdjęcia z nim związane w internecie.

Wybuchowy i obiekty podziemne wokół zamku Książ.

A. H. był dowódcą specjalnej jednostki wojskowej stacjonującej w oficynach zamku Książ w zakresie rozpoznania i zabezpieczenia podziemi pod zamkiem. Działania prowadzone były na zlecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w ramach zabezpieczenia podziemi przed ukrywaniem się w nich elementów przestępczych. Zabezpieczenia polegały na otamowaniu (zamknięciu) pewnych przejść i sztolni oraz zasypaniu szybików.

Nagranie – część 1.

Nagranie dokonane w styczniu 2010 roku.

Opowiada – A. H. “Wybuchowy”

Zadaje pytania – Jerzy Rostkowski

Umawiający kontakt i obecny – Tomasz Jurek

Transkrypcja nagrania.

R. – Ja pisze książki i dlatego u pana jesteśmy, bo pan jest podobno żywą historią Wałbrzycha.
H. – Ha, ha, ha.
R. – Tak pan Jerzy w każdym razie mówił, że do tej książki, którą teraz piszę pan będzie mógł dużo nowego wnieść.
H. – No ja jestem od 1955 roku związany z Wałbrzychem. 42 lata odpracowałem w państwie polskim.
H. – 35 lat w kopalniach. 25 lat jako Główny Inżynier Wentylacji tego Zagłębia, tylko troszkę się nazbierało wiedzy. O regionie. O ludziach. O tym co było, a nie jest.
R. – I właśnie to nas najbardziej interesuje. Co było? Co pan jeszcze pamięta, a już nie ma?
H. – Ostatni raz jako Główny zrobiłem schemat tego Zagłębia w 90-tym roku, które jest teraz pod wodą i zakodowałem wszystko w tym schemacie, co jest właściwie do… co interesuje.
R. – Jeśli można. O wrześniu 39 roku, myślę, że pana…?
H. – W 39-tym roku miałem 5 lat. Żegnałem tata, który razem ze sztabem 6 Pułku Strzelców Konnych z Żółkwi z pułkownikiem Mosorem i z 10 Brygadą Pancerną dali dyla na Zaleszczyki i tyle go widziałem. Poprzez Jugosławię, Palestynę, Tobruk, Monte Casino…
R. – Bo później do Andersa.
H. – Skończyła się w Ankonie. Jeszcze w 47 roku był w mundurze wojskowym – nie. Później wyjechał do Anglii. I z Anglii już w 49 roku wyjechał do Ameryki. Mając 52 lata będąc na trzecim roku Politechniki w Chicago zmarł na zawał serca. No, a ja z rodziną zostałem w 46 w Żółkwi – nie. Przerzucili nas Niemcy w rzeszowskie, był taki Polski Komitet Opiekuńczy, który katolików przerzucał, zagrożonych przez Ukraińską Powstańczą Armię – nie. Przeżyłem 5 lat w rzeszowskim. Przyjechaliśmy w 49 roku do Legnicy. W Legnicy skończyłem maturę. I dwa lata jako dyżurny PKP w Legnicy pracowałem.
R. – No. A jak pan przez kolej trafił tutaj w wałbrzyskie?
H. – Potem. Trochę się dorobiłem. Trochę stanąłem na nogi. Zdałem egzamin na Wydział Górniczy Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Pięć lat studiów. I jako magister inżynier, znalazłem się na Victorii. I tak się zaczęło tutaj. Ale już wcześniej na Chrobrym byłem w 55 roku. Tak, że przeżyłem dosyć takie, ciekawe to było to wszystko. No i byłem osiem lat na Victorii. Później zostałem Głównym Wentylacji Zjednoczenia. No i tak właściwie już do emerytury, w 95 roku.
R. – Ale pan miał styczność z tym Wałbrzychem, którego my nie znamy. Pan podobno pamięta jeszcze tą wielką dziurę przed zamkiem Książ.
H. – No, to jest osobna historia. W 66 roku byłem już Głównym Inżynierem Wentylacji na Victorii. A ponieważ wojsko mną się interesowało od momentu jak tylko skończyłem Studium Wojskowe – nie, prowadzili mnie. Byłem trzy miesiące w Oficerskiej Szkole we Wrocławiu. I później powołali mnie tutaj, do zabezpieczenia podziemi zamku Książ w ramach Batalionu Obrony Terytorialnej Kraju. Dowódca specjalnego plutonu. Miałem żołnierzy górników. Gdzie rozpoznałem te podziemia. Drugi raz w życiu bym tego nie zrobił.
R. – Dlaczego?
H. – Człowiek był za odważny. Młody – nie. Nierozsądny. Było to wszystko duże zagrożenie. Tam nikt nigdy nogą nie był, gdzie ja byłem. No i myśmy to rozrysowali i zbudowałem tam siedem tam, by tą całą rozcinke pod zamkiem zamknąć. I szybik z powierzchni do poziomu pierwszego – nie, zasypaliśmy. Ten szybik był otwarty i na nim chcieli zrobić basen. Tak jak ten basen przeciwpożarowy, co jest jak się dojeżdża do zamku. On, też jest przykryciem szybika. Niemcy tak maskowali właśnie. No mieli wodę przede wszystkim. Różne rzeczy były z tym połączone. No bo przecież było na 1300m przekopów i chodników, pod ziemią – nie. No i trzy miesiące tam właśnie jako dowódca plutonu specjalnego – prawda, takiego górniczego.
R. – Ale czy Rosjanie wcześniej weszli we wszystkie te podziemia, w których pan był? Oni penetrowali dokładnie podziemia Książa?
H. – Ten korpus NKWD i 10 tyś. korpus generała Batowa, który tu wszystko okradał – nie, szabrował…
R. – Tak.
H. – A przede wszystkim wywozili sztaby inżynieryjno-techniczne za Ural – nie, gdzie tam im stworzyli warunki. No i dzięki temu mieli na przykład w 47 roku już paliwo stałe do rakiet, które Niemcy tylko mieli i tutaj właśnie produkowali na terenie Dolnego Śląska. Może sobie nagracie to, bo to pierwszy i ostatni raz możecie słyszeć?
R. – Właśnie. Jeśli można, to bardzo chętnie.
H. – (nieczytelne)
R. – Ale to było to NKWD, które było na Sobięcienie?
H. – To był korpus 10 tys. Sztab jego był w Jedlinie, w tym zamku co teraz odbudowali.
R. – A cha.
H. – A byli rozrzuceni, te oddziały. Były to różne oddziały. Jedne były górnicze. Drugie do przemysłu. Trzeci do chemii. Te oddziały NKWD, to nie było takie NKWD, o takie o – ORMO. To byli specjaliści.
R. – Ci specjaliści od nauki?
H. – Oni się bardzo dawno na wszystkim znali.
R. – Nie, to jest taki oszukańczy papieros. Mogę go pociągać? To nie dymi, to jest …
H. – Ja nie palę.
R. – Oszukaniec. Także nie będę strząsał.
H. – Do 47 roku Ruscy tam siedzieli w tym zamku. Rąbali wszystko, wywozili co się dało…
R. – Ale mówi pan o Książu w tej chwili?
H. – Tak. I w końcu opuścili ten zamek. Czy oni byli w tych podziemiach, gdzie ja później byłem w 66 roku dopiero – nie? Bo w 47 roku, jak Ruscy opuścili zamek Książ, to zamek Książ został przydzielony Dyrekcji Dolnośląskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego. Tam na Zamkowej. Dyrektor wydzielił 30 osobową straż i obsadził i pilnował zamku. Po trzech miesiącach Konserwator Wojewódzki odebrał zamek Dolnośląskiemu Zagłębiu Przemysłu Węglowego.
H. – (nieczytelne) Ale pamiętam, że pytał, kto chce herbatę (T.J.)
R. – Nie nie. Ja też nie. Dla mnie najważniejsze jest to co pan mówi.
H. – Więc Dyrektor Zjednoczenia zabrał strażników i zamku już nikt nie pilnował do 66 roku, dopóki nie postawiono tam batalion Obrony Terytorialnej Kraju.
R. – Ale jak pan sądzi, czy Rosjanie mogli wszędzie wejść?
H. – Czy Rosjanie? Nie sądzę. Na to żeby tam się dostać, to trzeba było mieć odpowiedni sprzęt. A przede wszystkim aparaty do wykrywania gazów, itd. no bo wszystko było wyłączone – prawda, zagazowane – nie, podtopione. Tam gdzie ja byłem pierwszy raz, no to znajdowaliśmy tam jeszcze jakieś ordery poniemieckie – nie, ale nie było śladów penetracji…
R. – Rosyjskiej.
H. – W tych wyrobiskach.
R. – Nie nie, bo to jest zimny papieros.
H. – Natomiast ja byłem jeden z czterech ekspertów Ministra Mitręgi. Więc ja miałem duże kompetencje. Tutaj pojawił się w 60-tym, w 72 roku taki młody chłopak…
R. – Nazywał się Jurek Cera.
H. – Cera. Tak, znamy się.
R. – Ha, ha. Ja go znam. Znamy się.
H. – Ja go zabezpieczyłem we wszystkie urządzenia do wykrywania. Przy okazji sam również tam trochę zaglądnąłem gdzie nie trzeba w Górach Sowich – nie.
R. – Ale czy Jurek Cera był na Książu w podziemiach tam gdzie pan chodził – nie?
T.J. – Nie bo to było zabetonowane.
H. – Jurek się skupił tylko na Włodarzu i na Osówce – nie. I właściwie na tym zakończył. Owszem rozmawiał ze mną na temat wielu innych obiektów. Ale nie interesowały go te obiekty. Bo nie miał siły przebicia. On był tylko podchorążym – nie, Oficerskiej Szkoły… tutaj w książce napisał.
R. – Tak znam. Tę książkę, też mi ja podpisał.
H. – On ją późno już napisał. Dużo wcześniej zrobił to mój pracownik, który był wcześniej pracownikiem Muzeum Gross-Rosen – nie.
R. – Piotr Kruszyński
H. – Piotrek Kruszyński. Piotrek Kruszyński, te dokumentacje później wszystko pozbierał, wywiózł (Usunięte). I tam został z żoną.(Usunięte…).
R. – Podobno razem z Piotrem Kruszyńskim wyjechały z Polski, (Usunięte).
H. – No. On wszystko kopiował.
R. – Tak słyszałem właśnie.
H. – To wszystko co było do skopiowania, to. Za to dostał (usunięte). Może, gdzie tu jest Książ? Wiecie, gdybyście mnie uprzedzili, bym się przygotował z materiałami – nie, to bym wam tutaj pewne szczegóły pokazał. Nie wiem czy tu się pokazał Książ czy nie.
R. – Nie pamiętam. Tutaj chyba nie. On się tutaj chyba skupił na Górach Sowich. Tylko z tego co mi wiadomo, to pan oglądał dziesięć razy tyle co, mógł zobaczyć Cera.
H. – No może więcej?
R. – Albo i więcej.
H. – Tylko, że ja jestem ratownikiem górniczym, to ja miałem siły i środki – nie.
R. – Czego my w tej chwili nie możemy i nie zobaczymy na Książu? Rzeczywiście tylko dwa poziomy? Ja mam opowieść człowieka któremu trochę wierzę i on opowiada jakieś, niesamowite wręcz rzeczy o przejściu ze Starego Zamku na nowy zamek. Czy to jest możliwe w ogóle?
H. – Książ to jest wielka tajemnica II Wojny Światowej.
R. – No tak.
H. – Jeszcze nie odtajniona. Książ był zagospodarowany przez Göringa. I Göring tu – właściwie, był drugi. Bo pierwszym to był Hanke z Wrocławia, który tutaj sobie stworzył, na terenie Książa, podziemne – jak to się mówi, takie stanowisko dowodzenia nazywali. I to jest pierwsze, co powstało w Książu. Drugie zagospodarował Göring głębiej, gdzie stworzył fabrykę podziemną, urządzeń do wyprodukowania spodka latającego, w ramach wojny elektronicznej. I to jest tajemnicą otoczone.
R. – Czyli?
H. – Wejście do tego jest od strony Pełcznicy.
R. – Ale czy mogło istnieć połączenie ze Starym Zamkiem?
H. – I trzecie… Ten zamek, to jest… Nie wchodził tutaj do gry. Trzecia sprawa. To później weszło, to właśnie firma TODT Organization, rozbudowała to, ten poziom, który jest w tej chwili udostępniony dla turystów.
R. – Czyli wszystko inne – głębsze, było budowane wcześniej?
H. – Wcześniej. A na samym początku. Na samym początku. Jak tylko Hitler dekretem… On wydał dekret o odebraniu Hochbergom ich własności. Tutaj narzucił w Wałbrzychu swoje trzy koncerny, które tutaj przejęły wszystkie kopalnie i koksownie itd., bo tutaj było, się nakładało kilka koncernów, które tutaj produkowały – nie. I to wszystko było podziemne. To pierwsze co było zrobione, to był ten pierwszy poziom, zaraz pod tarasami – nie. Pod tym budynkiem gdzie jest teraz sejsmograf – nie. W kierunku bramy – nie. Pierwszy poziom to była właściwie taka kwatera podziemna Hitlera. I ona jest również nieudostępniona. Ona jest od początku utajniona. Ruscy się do niej nie dostali. I myśmy się do niej nie dostali. To jest ten pierwszy poziom. Tam była kwatera z szybikiem podającym żywność – nie, z tych budynków hotelowych…
R. – Czyli tym szybikiem, z którego teraz my widzimy ten basen niby przeciwpożarowy, czy ten… Tam był…
H. – A ten basen – właśnie. Do tego, ten basen miał pierwszy szybik. Tam było wejście, takie bunkrowe – nie. I tam był pierwszy. A później go zgłębili do drugiego poziomu, do tego zasadniczego. Firma TODT Organization, zrobiła z tego…
R. – No bo właśnie, ja mam relację więźniów Gross-Rosen, mówiących o przejściu, właśnie spod tego basenu. Tego na zewnątrz. Tak mi się trochę wierzyć nie chciało, ale pan to potwierdza.
H. – Więc pierwszy, tam istnieje. Pierwszy poziom w tej chwili i drugi poziom. Czy drugi poziom był połączony z tym kompleksem, gdzie pracowali nad bronią elektroniczną to nie wiem. Jest jeden przekop do którego ja się tak przymierzałem, ale niestety żadna koronka, którą miałem – nie, w dyspozycji, nie zdała egzaminu. A wszystko się spaliło, przy… Ja chciałem nawiercić otwory i strzelić – nie, tą tamę. Ta tama stoi. I tego i… W dalszym ciągu, Książno jest takie tajemnicze. Co się stało, jak kończyła się wojna i na tym terenie znalazł się Feldmarszałek Schörner, który przyszedł z Konigsbergu i objął tu dowództwo Armii Karpaty pancernej i później stworzył to zgrupowanie pancerne, które szło na odsiecz Hitlera – nie. I pod Budziszynem tam itd. zagrodził im Świerczewski i Armia Radziecka – nie. Zniechęciło go i on się cofnął na te tereny. Tu miał kryjówki – nie. Tu się rozbroił. Tutaj dużo rzeczy pochował. A sam dał dyla na zachód i nie dogonili go ruscy, tak uciekał na zachód. No i dostał się do strefy amerykańskiej. Do Ameryki. W Ameryce bardzo dobrze mu się żyło. Umarł śmiercią naturalną – nie. On najwięcej wiedział. Co on mógł zrobić w Książnie? I to dla mnie było zawsze zagadką, bo jak trzy miesiące tam siedział. I wiedział po co tam siedzi – nie. To nie tylko jeździło się na koniach i zaczepiało się studentki zagraniczne, które tam były na obozie. Wtedy człowiek był młody jeszcze.
R. – Naturalnie.
H. – Ale również miałem oczy otwarte na różne inne rzeczy – nie. Schörner swoimi ludźmi mógł złapać w tej pułapce, tego całego Gauleitera Hanke, który tam się zjawił i utopić go. Zamknąć tamę i puścić wodę. Bo miał potężny zbiornik wody, tam gdzie, gdzie na powierzchni był ten obóz.
R. – Czyli w okolicach dzisiejszego parkingu.
H. – I to mogło klapnąć. Po Hankem nie ma śladu. Są tylko…
R. – Ale wie pan? Ja mam ciekawą relację, już mogę udowodnić, że w Szczawnie-Zdroju był tez niemiecki uczony Hubertus Strudhold.
H. – Tak.
R. – Taki specjalista od medycyny lotniczej. I ponoć, mam dwie niezależne
relacje. Podobno w nocy z 8 na 9 września wystartował helikopter z Książa. Nie wiadomo czy, bo mógł wystartować, to były te kolibry ze Świdnicy.
H. – Ale nie było miejsca lądowania. Do tej pory, gdzieś tam w rejonie… Ziemi Kłodzkiej, gdzieś tam podobno znaleźli samolot Hankego rozbity – nie. Ale o Hankem w dalszym ciągu nic nie wiadomo.
R. – No podobnie jak o Kammlerze, o dowódcy wszystkich tajnych broni Rzeszy, który też się tu kręcił.
H. – Tu były różne interesy – nie. Więc proszę sobie wyobrazić. Jest kwatera Hitlera – na pewno, na pierwszym poziomie. Z której Hitler prawdopodobnie nigdy nie skorzystał. Ale Göring korzystał. I jest poziom przygotowany przez TODT Organisation, który rozbudowuje się i właściwie do dzisiaj zastanawiamy się co to miało być – to nie wiemy.
R. – Ale pan mówi o poziomach teraz od dołu? Pierwszy poziom – tak, do którego nie mamy dostępu…
H. – Drugi.
R. – I drugi – nie. I teraz czy ten drugi ma połączenie. Bo jak tak się weźmie na spisy i mapy, to tam wszystko jest logiczne. Bo jest na pewno ten poziom Hankego zagospodarowany. Ten poziom Hankego, który od strony Palmiarni, od strony torów miał połączenie podziemne… Teraz ten… Recepcja była tutaj nad samą rzeką. Gdzie Niemcy ścieli cały stok – nie. Żeby się nie obwaliło, bo bombardowanie itd. To tak by pan ze mną pojechał, to bym panu wszystko to pokazał – nie. I to się wszystko kupy trzyma. I teraz, przyglądałem się. Nigdy nie włączałem się, bo zorientowałem się, że jestem między NKWD a Gestapo – tak. Jedni pilnują tego co schowali. A drudzy na siłę chcą to znaleźć.
R. – Wyjąć – tak.
H. – Więc ponieważ umiałem słuchać i patrzeć. I miałem wiedzę odpowiednią – nie. To mogłem się wiele rzeczy domyślić, jakkolwiek nigdy gęby nie otworzyłem, bo w tamtych czasach nie wiadomo od kogo można było dostać w łeb. Od tych, czy od tych. Czasem jednych na drugich napuszczałem – nie, żeby się dowiedzieć coś więcej – prawda. Czasem, czasem prowokacyjnie coś zaczepiałem, no to przychodzili do mnie – panie Dolku, daj pan sobie spokój. Bo pan jest młody. Po co panu to? No to po takich perswazjach od razu miałem pewność –
nie, co do swoich przypuszczeń – he, he. Z drugiej strony wiedziałem, że to jest pilnowane. No i jest pilnowane do dzisiaj. Więc jest pierwszy poziom, który był rozbudowany od strony torów gdzie wjeżdżał pociąg. Jest Recepcja.
R. – Czyli jakby od strony Palmiarni?
H. – Tak. Jest proszę pana zbiornik wody nad głową. Bo jest podstawa żeby coś było pod ziemią, to musi mieć wodę. Znalazłem wszystkie dojścia, gdzie wchodził gaz i elektryka pod ziemię. No bo bez tego takie podziemia – nie, i wszystko znalazłem. I to jest. Bardzo łatwe do stwierdzenia – nie. I ten pierwszy Hankego poziom, cicho siedział dość długo. Aż któregoś dnia dowiaduję się, że podjęto decyzję PRG ma wykonać przekop pochyły, o różnicy 11 metrów – nie, z ujściem do rzeki. Na co ten przekop? Po co ten przekop? Do dzisiaj nikt nam nie odpowie. Ale wykonano ten przekop 1700 metrów. He… Jak cały ten przekop bili. Tam moi koledzy…
R. – Ten nowy kolektor tak?
H. – Ten kolektor wykonało PRG na polecenie jednego z wiceministra naszego – nie. Nie żyje. Umarł na raka. I tego i do dzisiaj nikt nie wie po co ten kolektor został wybudowany. Nikt nie umie odpowiedzieć. Ale ja wziąłem mapy, popatrzyłem na ten kolektor i doszedłem do wniosku, że ten kolektor, przechodzi 9 metrów poniżej tego poziomu Hankego. I w pewnym miejscu w tym kolektorze trysnęła woda i wypłynęła do rzeki. I do dzisiaj stamtąd sączy się ta woda. Czyli odwodniono ten poziom, który klapnął, który mógł być z tego zbiornika – prawda, zatopiony. I tak to stoi do dzisiaj.
R. – Ale sądzi pan, że ktoś może wiedzieć gdzie są wejścia do tego poziomu Hankego – jak pan to nazywa?
H. – To czyli…
R. – Odwodniono go po to, no wejść do środka spenetrować? Ktoś musiał o nim wiedzieć.
H. – Albo dla innych celów. Bo tam też mogło być dużo rzeczy schowanych. Nawet na kołach. Nawet na wagonach – nie. I żeby to było suche, to trzeba było to odwodnić. I myśmy zapłacili. I do dzisiaj nie wiemy po co 1700 metrów bieżących przekopu w kamieniu – nie, który stoi, zamknięty tamą – nie. I nikt nic z tego nie korzysta. Nikomu to nie jest potrzebne. Więc to by był ten pierwszy ta
ki, taka tajemnica Książa.
R. – Ten poziom, który… Znaczy który mówimy cały czas o…
H. – Na samym początku…
R. – O rzeczach, których nie możemy zobaczyć.
H. – Tak. Do którego żeśmy nigdy nie weszli, a który jest pilnowany. Bardzo mocno pilnowany. Teraz ten drugi poziom, to co właściwie firma TODT-a zrobiła – nie. To wygląda, bo to podobne są jak te fabryczki te w rejonie Głuszycy – nie. Więc tam mógł być, ciąg dalszy tej fabryki, właśnie, która jest poniżej. 20 metrów niżej.
R. – Tak.
H. – Od Pełcznicy ta fabryka, która…
R. – Teraz pan mówi…
H. – Ściśle poufna i ściśle tajna. I która wyprodukowała dwa spodki latające. Jeden zabrali Ruscy. A drugi zniknął. Nie ma go. Gdzie jest? Nikt nie wie.
R. – Ale skąd pochodzą te informacje, o tej produkcji lotniczej – nazwijmy to lotniczej? Jak pan się do tego dostał?
H. – Jak ja się dostałem? To jest właśnie co panu powiedziałem. Tu było wojna między NKWD a Gestapo. Więc byli ludzie po tej stronie i po tej stronie. Ci ludzie dużo wiedzieli. Bardzo dużo wiedzieli. No miałem takiego informatora, który był moim przyjacielem, był dyrektorem górniczym – nie, z II Armii Wojska Polskiego od Świerczewskiego, z NKWD, podporucznik – nie. Mieszkał w Jedlinie. Kiedy NKWD opuściło Jedlinę to generał NKWD dał mu willę – nie, w Jedlinie. On się rozwinął – taki Sybirak, który kończył w Leningradzie Wyższą Szkołę Górniczą – nie. I on bardzo duże zaufanie miał do mnie. On dużo rzeczy mi po prostu…
R. – Powiedział.
H. – Nie powiedział wprost. Tylko ja, rozmawiając o różnych rzeczach, zawsze tam na dziesięć pytań, jakieś jedno pytanie było takie, które mnie interesowało. I które on mógł się niepostrzeżenie się wygadać. Bo on też się bał.
R. – Tak normalne. Akurat.
H. – Ale on miał z nimi kontakt. Bo Rosjanie do końca, do mnie przyjeżdżali jako Głównego Inżyniera Kontrrozwietką Wojskowa, taki major specjalnie był wydelegowany. I przychodził do mnie do biura. Cukierkami obdarowywał sekretarki itd. – nie. No i tego, żeby tylko mu coś, bo oni już później, na tym terenie nie mieli takich możliwości. Jakaś tam suwerenność była. Jakieś prawo. Tak nie było wolno. Chociaż niektóre rzeczy trzymali do końca sami i nigdy nas tam nie wpuścili. Tak jak w Górach Sowich. Tam pod wieżą – nie. Tam były magazyny właśnie. Oni zwerbowali Głównego Inżyniera Energetycznego – nie, do współpracy, który im wszystko podpowiadał. Wszystkiego im nie powiedział.
R. – Mówi pan o Dalmusie?
H. – Tak. I tak. I tamten… Magazyny w tych gawrach oni mieli – Niemcy. I Rosjanie te magazyny zajęli i oni tak trzymali. Batalion saperów pilnował tego. A na końcu jak wychodzili, podrzucili nam tam kilkanaście samochodów śmierdzących rzeczy – nie. I tam schowali to wszystko. I pojechali – nie. Co podrzucili to można się domyślać – nie. W każdym bądź razie.
R. – Jak pan sądzi co było, to co podrzucili?
H. – Podrzucili broń chemiczną. Może i biologiczną. Tu mieli na tym terenie, ale tego nie zabierali ze sobą. Broń przeterminowaną. My mamy na dzień dzisiejszy, nasze Wojsko Polskie ma 240 tys. ton amunicji przeterminowanej. I nie ma pieniędzy, żeby ją przeobrazić albo przerobić – nie. A co dopiero Rosjanie, którzy na tym terenie. Oni tu koło Świdnicy mieli rakietę stacjonarną, tam za lasem. Tą rakietę, tylko zdjęli głowicę i zamurowali wszystko – nie. I stoi to wszystko. Więc skąd się dowiadywałem tych rzeczy? Właśnie od tych oficerów, którzy czegoś chcieli. I ja się ich pytam, ponieważ rosyjski bardzo dobrze znałem – nie. Czego ty chcesz? No to zamknij drzwi, poopowiadasz. Oni mieli nawet numery rejestracyjne, tych wszystkich pojazdów mechanicznych, którymi Schörner dysponował, które są zamurowane w pewnych sztolniach – nie, które schował. Rozbroił ludzi. Wydał zaświadczenia, że byli pracownikami jakiejś chemische fabriken czy czegoś innego – nie. I… na tym się skończyło. I teraz tak, przyszła Polska. Korpus się zwinął, NKWD, do tych celów. A te jednostki wojskowe no miały swoje komórki, które miały za zadanie, mieć oczy i uszy otwarte. Ale zorientowałem się, że nie można z nimi… w ogóle pertraktować ani nawet rozmawiać, ale można słuchać – nie. Jeżeli pan przychodzi i pan czegoś chce – nie, ja nie mogę panu odpowiedzieć, bo z tym nic nie miałem wspólnego – nie, ale po wyjściu pana ja wiem czego pan chciał. A ja mam czas i środki żeby się rozejrzeć za tym co pan chciał.
R. – Bo pan jest stąd na miejscu.
H. – Jeżeli potwierdzę, że to jest, no to trzeba gębę zamknąć i cicho siedzieć, bo można dostać w łeb. I tak to wyglądało. Reasumując, to tak to Książno. To Książno jest do końca nie rozpoznane.
R. – Jak pan sądzi, to nawet polowy Książa nie znamy, w stosunku do tego co pan był pod ziemią.
H. – Tak. Zgadzam się absolutnie. Bo tak, cały ten kompleks od strony torów, co był wjazd – nie. Tam za Palmiarnią – nie. Jest zamknięty. I stoi. Teraz ten poziom najniższy z Pełcznicą.
R.- Od Pełcznicy. Też stoi.
H. – Też stoi. Został tylko ten niedokończony – nie, do oglądania. No i na samym wierzchu ten pierwszy poziom, gdzie była faktycznie kwatera podziemna. Zaraz na początku zrobiona, jest niedostępna.
R. – Ale pan stawiał, te tamy, o których pan mówi. Pan stawiał na tym najniższym od strony Pełcznicy – tak?
H. – No właśnie nie mam tej mapki przy sobie, nie wiem gdzie ja położyłem ten schemacik, zaraz panu pokażę, które ja tamy budowałem. W ramach ma się rozumieć kradnąc cement z kopalni, bo przecież wojsko nic nie miało. Chodzili za mną. Do tego zamku i straszyli. Przestali straszyć.
R. – Uspokoiło się jakoś ostatnio?
H. – Tak. Tak. No bo ja tego, ja tego nie złożyłem. Robiłem na polecenie wysoko postawionych, naszych. Jak stał, kto za tym stał, kto to pilnował tego – nie. Gdzie ja to wsadziłem? Ja się tym się nie interesuję wie pan – tego, ale tego.
R. – Proszę pana, czy moglibyśmy zrobić w ten sposób? Ja niestety będę jeszcze tylko jutro. Może byśmy wzięli ze sobą palny i pojawili się u pana jeszcze raz?
T.J. – Ale jutro (nieczytelne).
R. – Ale ja nie mówię. Ja jetem jeszcze jutro, ale ty zostajesz. Czy pan by się zgodził żeby mój kolega do pana zajrzał z planami, a pan by na planach…
H. – Nic. Niczego nie będę wam sugerował,
niczego, bo mogę się pomylić – nie. To co ja wiem, to ja wiem. To ja wiem. Na przykład. Dlaczego ja się odczepiłem, po takim dokładnym rozpoznaniu Gór Sowich – nie? Bo pewnego dnia przyjechał facet… z Moskwy, który z tym z NKWD przyjechał tak do mnie, jak pan z nim.
R. – A cha, a cha.
H. – I oni mi mówią Dolik – zostaw Góry Sowie. Wiem, wiedzieli, że oni też obserwowali mnie, nie da się tego ukryć. Wiem, że się tym interesowałeś tymi górami. Wiem, że cię coś innego interesowało, niż właściwie powinno cię interesować. I my ci powiemy tajemnicę Gór Sowich. W Górach Sowich jest zbrodnia ludzkości. Zamurowana żywcem. Za zgodą Stalina i Hitlera. Korpusowi NKWD nie było na rękę żeby dostać 15 tys. więźniów Ruskich, którzy są spisani na straty dekretem Stalina. I Stalin o nich nie chce o nich słyszeć. Każdy, który się poddał do niewoli – radziecki żołnierz, to był trup. Nie miał powrotu do ojczyzny. I Niemcy to zamurowali – żywcem. He…
T.J. – To o czym mówiłem. Armia Własowa i oprócz armii Własowa jeszcze reszta – nie.
H. – Jest jedna strona i druga strona. I strona niemiecka i strona rosyjska nie jest zainteresowana odkryciem tych przekopów, gdzie pod ociosem siedzi kilka tysięcy kościotrupów. Bo to jest zbrodnia, która nie jest przeterminowana. To jest…
R. – Bo to jest zbrodnia przeciwko ludzkości.
H. – I napytasz się biedy. A ponieważ no jesteś bystrzak, tak dokładnie – jesteś bystrzak, to ty już wiesz w których przekopach te kościotrupy siedzą. I zostaw te przekopy. Bo ci nie pozwolą nogą tam ruszyć, ani ręką. Bo to nie może wyjść na światło dzienne. Bo to jest międzynarodowa granda. Widzi pan o Katyń w tej chwili, jakie są chociażby medialne i tak dalej,. Jakie są rożne historie, prawda takie, które no wiem różnicują nawet. Międzynarodowe są konflikty z tego powodu itd. A tutaj jest taka zbrodnia. A druga rzecz, ci Niemcy których wykorzystywali Rosjanie do rabowania tego, co się dało zrabować, około półtora tysiąca, też tam są zamurowali. Bo z nimi już nie mieli Ruscy co zrobić…
R. – Pożytku już z nich nie było.
H. – Wywieźć ich nie było można, bo to byli zwykli robotnicy – nie, prawda itd. Też tam są. I ja wiem w których przekopach, to rzeczywiście jest. I wiem jak niektórych przekopów jednak bronią siły takie, które wie pan, ja to nazywam – CZARNA RĘKA. I my nigdy do tego się nie dobierzemy, bo to jest ponad nasze siły i ponad nasze możliwości. I ja to powiedziałem Jurkowi. Nie powiedziałem skąd wiem, co wiem, jak wiem. Ale powiedziałem mu – daj se spokój. Bo, w najgorszym wypadku
to ci zrobią ostrzeżenie, tak jak mnie robili.
R. – Jemu też zrobili. Coś o córce jego wspominali.
H. – Z Kamiennej Góry przyszło – nie. Ze sztabu takiego Werwolfu, który – nie, który tam został i pilnuje, też różnych rzeczy bardzo niebezpiecznych. I bardzo ten… Przestrzegą cię albo ci zrobią krzywdę.
R. – Dokładnie tak było. No to zostawmy może na chwilę…
H. – Jurek już jako pułkownik – nie, został przeniesiony z Śląskiego Okręgu Wojskowego, do Pomorskiego Okręgu i tam się dorobił emerytury. Wrócił, wkurzył się na Piotrka Kruszyńskiego, że pod szyldem Muzeum Gross-Rosen, opracował wszystko, co wcześniej rozpoczął Cera – nie. I poprawił to wszystko ta książką.
A jest jeszcze książka Kruszyńskiego.
R. – Tak, jest jest.
H. – Którą on wydał tutaj w ramach muzeum – nie, i tego… To by było takie jedno cośmy zaczepili. Książno żeśmy zaczepili – nie.
R. – To może wróćmy do Wałbrzycha?
H. – Ale państwa interesują? Wałbrzych?
R. – Wałbrzych nas interesuje.
H. – Wałbrzych…
R. – Ja mam jeszcze pytanie. Na sekundę, jeśli chodzi o Książ. Jest takie znane bardzo zdjęcie, które pokazuje ludzi, między innymi górników, którymi pan przecież zawiadywał, przed zamkiem Książ. Czy Pan tam jest na tym zdjęciu?
H. – W 60-tym roku… W 60-tym roku kończyłem kurs ratowników na Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego z tą drużyną. I jako młody kursant… Gdzieś to miałem… Gdzieś włożyłem. Nie ważne. Ważne jest to, że w tym czasie jak ja byłem na tym kursie… w 56 roku wyjechał Główny Inżynier Miernictwa Górniczego Dolnośląskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego Fryke, do Niemiec. I ten Fryke tam jeszcze żył przez dwa tygodnie i miał wypadek samochodowy i zginął. Na jego miejsce przyszedł na Głównego Inżyniera Mierniczego, ze Śląska mgr. inż. Wycisło. Mgr. inż. Wycisło Oberleitnant z Żelaznym Krzyżem, dwa lata frontu wschodniego. Rozbrojony pod Zgorzelcem.
R. – Wow!
H. – I to był mój kolega. Ja byłem Głównym Wentylacji, on był Głównym Miernictwa. W 60-tym roku ten Wycisło, z pomocą ratowników kopalni Thorez, sforsowali ten szybik, przed tym, przed zamkiem. Co był rozkopany, co przygotowany był do zrobienia takiego basenu – nie. Dlatego tak mówcie… Oni tylko na linach zeszli na ten pierwszy poziom. I ten Wycisło porobił, po prostu jako inżynier mierniczy – nie, wtedy jeszcze nie wiedziałem, że on był oficerem Wermachtu. Później wojsko przestrzegło przed nim – nie, żebym uważał. A przeze mnie stąd uciekł. Bo… człowiek w różnych sytuacjach jest, brałem udział w Krajowym Zjeździe Górniczym – nie, jako Główny Inżynier w mundurze galowym i mam tylko znak ratownika górniczego i nic więcej. A przede mną siedzi Wycisło – nie, i ma Kawalerski, Oficerski, Złoty, rozumiesz i tego…
T.J. – Cała taka …
H. – I tak patrzę po wódce – nie, Karol tu jeszcze brakuje jednego porządnego odznaczenia.
R. – Krzyża
H. – Krzyża tak.
T.J. – Żelaznego.
H. – A on zdrętwiał. Przestał pić. Trzy dni jeszcze tu był i uciekł do WUG-u.
R. – Dokąd, dokąd uciekł?
H. – Do Wyższego Urzędu Górniczego. Tu były powiązania. Co tu dużo mówić. Przecież myśmy Wałbrzych przejęli od Ruskich.
R. – No tak.
H. – Po czterech miesiącach rządzenia Ruskich w Wałbrzychu, Rosjanie przekazali nam kopalnie – nie. Powstał ten… tu jeszcze była Centrala Przemysłu Węglowego. Był taki inż. Totleben – nie. I jemu to przekazali. Tu wszystko byli Niemcy. Kopalnie produkowały o połowę mniej, bo znikła siła niewolnicza z dołu – nie, która tu była dosyć mocno wykorzystywana. I wszystko robili Niemcy. Ja w 55-tym roku jak się znalazłem na Chrobrym, to jeszcze 50% byli Niemcy. Kobiety, wojsko, więźniowie. I to wszystko, taki konglomerat fedrował – nie. Ale pomału, pomału, no tak gdzieś od 60-tego roku dopiero zaczęły, te szkoły górnicze powstać i zaczęło to wszystko nabierać perfekcyjnej, górniczej wiedzy – nie, i stawało się to zagłębiem polskim. A do 55-tego roku, to tutaj wszystko robili Niemcy.
R. – A no właśnie. Mówiło się o tym,że Werwolf – niemiecki, jeszcze w 50-tych latach…
H. – Werwolf. Werwolf to była organizacja, która powstała na tych terenach zajętych przez Polskę – nie, po Konferencji Poczdamskiej – nie. Ona była tutaj umocniona. Tam rozwiązana.
R. – A tu działali.
H. – A tu działali. Bo to była jedyna organizacja, która miała swoje bojówki uzbrojone – nie, i wymuszała różne rzeczy. Co tu dużo mówić. Jak się ktoś komuś nie podobał, to go likwidowali i już. I nikt nie wiedział jak zrobili i nikt nie o to pytał, bo to nie wiadomo, czy Ruscy, UB czy ORMO. Wszyscy strzelali wtedy. Partyzantka polska, też wtedy tu była, która uciekła z terenów Polski – nie. I tu uciekło na zachód z Armii Krajowej -prawda. Z Narodowych Sił Zbrojnych. Z WIN-u.
T.J. – Mój ojciec uciekał też.
H. – Proszę?
T.J. – Mój ojciec uciekał też.
H. – No.
T.J. – Tutaj.
H. – Bo tutaj było łatwiej.. Nie znali ludzi. A tam to wszyscy, na wszystkich mogli donieść i ponieważ władza ugruntowywała się przez trzy lata. Tej demokracji ludowej było trzy lata od zakończenia wojny. 180 tys. ludzi zginęło, nawzajem się zabijając. Polacy Polaków – prawda.
R. – No ale mówi pan, że w kopalniach byli Niemcy. I teraz jest ciekawa rzecz, bo rozmawiałem z panem… Boże jak się nazywa? Ten stary górnik, więzień obozu Gross-Rosen. Wyszło mi w tej chwili. Andrzeja znajomy. Ten pan, który już teraz jest niesprawny. Wiesz o kogo mi chodzi.
T.J. – Ale nie kojarzę nazwiska. Nie przypomnę sobie.
R. – I wyszło mi. Swego czasu pracownik Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego…
T.J. – Krzyścin.
R. – Krzyścin. Rozmawiałem z panem Krzyścinem i mówi, że on się po kopalniach ganiał z tymi, z tymi z Werwolfu. Że ich tam ścigał. Prawda to może być?
H. – Krzyścin, to jest zagadkowa istota. Kto to jest Krzyścin? Od jakiego momentu my go znamy? On się ujawnił po wejściu Armii Radzieckiej do Landeschut czyli do kamiennej Góry, którą się Ruscy specjalnie interesowali, ale wiedzieli dlaczego. Ujawnił się jako więzień Gross-Rosen. A w rzeczywistości był strzałowym, który maskował różne wyrobiska. Te, które trzeba było zamaskować. Ale poczuł się na tym terenie, Ślązak – nie, polskojęzyczny – prawda. I tak od tego momentu on się ujawnił. Najpierw pracował na kopalni Bolesław, kopalni Piast Nowa Ruda. Tam była taka kopalnia, którą w 72 roku zlikwidowaliśmy – nie. Tam go wrzucili do szybu i zawisnął na dźwigarze.
R. – Miał trochę szczęścia.
H. – Właśnie. I go wyciągnęli. W związku z tym przenieśli go na Victorię. Znalazł się na Victori. Tu na Victori, zrobili go kierownikiem 9 Oddziału, takiej Upadowej Sobięcin, która tam była na zewnątrz. Taka nie połączona z kopalnią – nie. I on tutaj był sztygarem oddziałowym. Jak przyszedłem na kopalnię, to on był tym sztygarem. Po wojnie złożył papiery na Akademię Górniczo-Hutniczą. Ale po dwóch semestrach przerwał i dostał tylko zaświadczenie, że uczęszczał. Czyli…
R. – Czyli niedługo uczęszczał.
H. – czyli miał plecy. Ktoś nim kierował. Ktoś nim sterował. Później zrobił się proszę pana jak przeszedł na emeryturę, zrobił się wielkim działaczem byłych więźniów obozu Gross-Rosen. No ponieważ ma mundur galowy. Jest Sztygarem Oddziałowym – nie, tak do dnia… ja nie wiem, czy on jeszcze żyje…
R. – Żyje.
H. – Bo ostatnio chodził jeszcze. To jest 20 rocznik. To jest starszy gość już. I proszę pana stale przy tym Gross-Rosen i w tym Muzeum Gross-Rosen nie, tutaj się kręcił – nie. Oprócz tego jeszcze się angażował w różne takie partyjki kanapowe. No ostatnio należy do, znaczy do tej partii, należał do takiej partii Racja – nie. Jest coś takiego nie wiem…
R. – Nie wiem.
H. – Jest taka Racja. To jest taka prokomunistyczna partia wyrosła gdzieś tam z SLD – nie.
T.J. – To nie moczarowskie jakieś?
H. – Proszę?
T.J. – Nie moczarowskie, było dawno takie?
H. – Nie to jest właściwie takie komunistyczne więcej – nie. Antyreligijne, antyklerykalne itd. I on w tej partyjce tu w Wałbrzychu jeszcze działał – nie. Ja pamiętam, że go spotykałem, jak jeszcze należałem do Stowarzyszenia Gwarków Dolnośląskich. Victoriańskich najpierw, prezes już umarł mój Sztygar Oddziałowy. Te stowarzyszenie istnieje, ma 45 członków w tej chwili – nie. Tam na Sobięcinie mają siedzibę w tym byłym naszym Domu Kultury pod 112. I on tam blisko mieszka po drugiej stronie ulicy, ten Krzyścin. Ja Krzyścinowi się przyglądałem bardzo długo i ja go nie rozszyfrowałem. Ja nigdy nie wiedziałem o czym…
R. – Nie wiadomo kto to jest?
H. – Kto to jest. Przywdział taką skórę, że pasuje do wszystkiego. Przykrył się takim – powiedzmy sobie no, taką działalnością takie tym, że po prostu, że to co było do 45-tego roku w Landeschut czyli Kamiennej Górze jest czarną kreską podsumowane i on istnieje. Skąd ja o nim się dowiedziałem? Był drugi tutaj – więzień, Ukrainiec, który tam był prawdopodobnie jakimś takim no brygadzistą – nie, który Krzyścina znał – tam, na terenie tego, tego… Było tam bardzo duże obiekty podziemne, firma Krupa tam porobiła. Cała zbrojeniówka była pod ziemią w Kamiennej Górze. I nie tylko ta zbrojeniówka. I Krzyścin stamtąd wyszedł. I tak do dzisiaj prosperuje.
R. – Czyli co robił w Kamiennej Gorze nie wiadomo?
H. – Ja nieraz jak już mnie coś bardzo interesowało, a szczególnie było to związane z Sobięcinem i okolicą – nie. Bo tu kilka rzeczy mnie interesowało, bo to wszystko nad głową miałem. I ja szedłem na 10-ty poziom. Za mnie o 500 metrów się opuściło to wszystko – nie, ale nad głową wszystko zostało. A pierwsze poziomy były do 3 poziomu, przez Niemców pilnowane. I ja byłem bezradny. Ale…
R. – Ale dlaczego były pilnowane?
H. – Ale dlaczego były pilnowane? Oto jest pytanie.

Osoby:
R – Jerzy Rostkowski
H – Wybuchowy
T.J. – Tomasz Jurek

© Licencja na publikację
© Wszystkie prawa zastrzeżone

5 1 oceń
Ocena
Tomasz Jurek

Jestem pasjonatem historii i eksploratorem. Od wielu lat, poznaję i staram się wyjaśnić - tajemnice Dolnego Ślaska. Przyszedł czas, aby udostępnić tę wiedzę innym.

  • 1
Następny artykuł
Subskrybuję i wyrażam zgodę na pobranie moich danych - adres e-mail
Powiadom o
guest

6 Komentarze
najstarszy
najnowszy
Odpowiedzi zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
Paweł
Paweł
30 grudnia 2023 09:32

Mega ciekawy artykuł i rozmowa z Wybuchowym słuchałem tego z 2 razy bardzo dokładnie i tak się zastanawiam skoro Wybuchowy miał mapki itd i się otworzyły na te rozmowę przed śmiercią to czemu by nie szukać tych miejsc o których on mówił. Ok rozumiem że to są zbiorowe mogiły i nie jest to mile widziane dla dzisiejszego świata dlatego jest to pilnowane ale mimo to rzuciło by to inne światło na obecny Książ czy Riese jakby tylko pokażą te miejsca szczególnie na Książu. A dwa dlaczego ten pierwszy poziom czyli kwatery Hitlera by nie odszukać i to zobaczyć skoro to… Czytaj więcej »

Paweł
Paweł
30 grudnia 2023 22:56
Odpowiedź do  Tomasz Jurek

Panie Tomku rozumiem doskonale o co już chodzi. Szkoda że w obecnych czasach ludziom czy pani prezes czy może nawet i polityki obecnej nie jest na rękę ujawnić nowe rzeczy czy obiekty i fakty na temat II wojny światowej. Zastanawiam się teraz czy jest jeszcze ktoś kto ma wiedzę jak dostać się do poziomu Hankego. Trzyma kciuki za pana by coś udało się pokazać nowego i ujawnić w tej kwestii bo wolałbym zobaczyć i posłuchać o nowym np odkryciu niż o festiwalu kwiatów. A mam jeszcze jedno pytanie czy coś nowego szykuje się albo jest szansa na pokazanie czegoś nowego… Czytaj więcej »

Daniela
Daniela
29 lipca 2024 18:36

Wspaniała, niezwykle interesująca relacja. Słucha się z zapartym tchem. To, co mówi tutaj ten pan to maleńki procent tego co wie i co mógłby przekazać. Mam wrażenie tylko, że wg niego temat jest gdzie indziej, a rozmówca ciśnie go o Książ i przerywa zdania. Czasem lepiej pozwolić mówić niż naprowadzać i ucinać myśl, bo naokoło jest mnóstwo wartościowych wątków. Na pewno informacji poza nagraniem dostali panowie wiele i na pewno nie wszystko można ujawnić, niemniej możliwość usłyszenia relacji z ust takiego świadka wydarzeń, to coś nadzwyczajnego dla mnie i te wzmianki o tymni o tym… Czuję się jakbym schodziła do… Czytaj więcej »

6
0
Co myślisz? Proszę o komentarz.x