Urodzony 10 lutego 1919 roku w Warszawie. Służy w Wojsku Polskim, w stopniu starszego pisarza 27 Pułku Piechoty Podchorążych Rezerwy Piechoty od 1.09.1939 do 17.09.1939.
Jeniec w obozie jenieckim Arnswalde (Choszczno) od 17.09.1939 do 01.03.1940.
Od dnia 17.08.1940 więzień w Cottbus.
Od 24.10.1940 do 12.04.1945 więzień w obozie koncentracyjnym Buchenwald komando 110 „Malachit” Zweiberge Halberstadt – z numerem 7728, kategoria polityczny. Ucieka z obozu i zostaje schwytany przez gestapo w okolicach Częstochowy. Przewieziony do Niemiec, staje przed Sondergericht w Lipsku. W ciągu 6 minutowej rozprawy zostaje skazany, wraz z 20 innymi uciekinierami na karę śmierci. Wyrok miał być wykonany w obozie koncentracyjnym Buchenwald, gdzie przez 3 tygodnie przebywał w celi śmierci (nota bene, takie wyroki dostali uczestnicy Wielkiej Ucieczki i na większości je wykonano).
Sierpień 1944 do października 1944 Walim.
02.12.1944 do 25.12.1944 przebywa w odosobnionym bloku szpitala dla więźniów Halberstadt.
Od 02.04.1945 do 10.04.1945 w szpitalu dla więźniów Halberstadt na terenie obozu.
10.04.1945 przewieziony do 45-tego amerykańskiego szpitala polowego 74 Armii Amerykańskiej, z diagnozą – nieżyt jelit. Leczony do 30.05.1945.
23.08.1945 wraca do Polski.
W ostatnim czasie stacje telewizyjne, internet i media społecznościowe, epatują nas wspaniałą armią niemiecką, jej orężem oraz polami bitew. Zupełnie jednak schowano za zasłonę niepamięci (po za kwestią żydowską) los setek tysięcy więźniów oraz robotników przymusowych – zwanych przez Niemców Häftlingen. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu pamiętano o tych ludziach. Postaram się pokazać ich losy, życie obozowe oraz to co przeżywają rodziny – zaczynając od Tadeusza Moderskiego.
Będę tu i w następnych wpisach, pisał o losach Tadeusza Moderskiego, jego miejscach pobytu oraz pracy jaką wykonywał.
Miałem przyjemność spotkać się i rozmawiać z córkami Tadeusza Moderskiego. Jedynego z więźniów, który opowiadał o swojej pracy na innych nieznanych w chwili obecnej poziomach podziemi Riese. Była to długa i owocna rozmowa o losach wojennych oraz powojennych ich ojca. Tadeusz Moderski po wojnie odsłaniał pomnik mauzoleum obozu w Halberstadt „Zwieberge”. Był zapraszany na uroczystości państwowe NRD związane z tym obozem.
Tadeusz Moderski sporządził listę zmarłych więźniów swojego komanda. Może poprzez te nazwiska uda się ustalić więcej szczegółów?
Minęło 3 tygodnie w celi śmierci w Buchenwaldzie. Ogłoszono w obozie, że SS poszukuje wysoko kwalifikowanych specjalistów. Chwytając się ostatniej deski ratunku, Tadeusz Moderski zgłasza się jako wyspecjalizowany ślusarz. Zostaje przyjęty.
Skutych w kajdanki specjalistów wyprawiono w sierpniu 1944 na dworzec kolejowy, skąd pociągiem przewieziono ich do Waldenburga. Stąd w szczelnie zakrytych ciężarówkach, zostali przewiezieni do Wustewaltersdorf. Na miejscu oświadczono im, że nie wolno im się z nikim kontaktować, ani opuszczać stanowiska pracy. Za odchodzenie z wyznaczonych miejsc lub zadawanie pytań – groziła natychmiastowa kara śmierci.
Komando, w którym mnie zatrudniono, miało za zadanie montować instalacje centralnego ogrzewania – opowiada Tadeusz Moderski. – Niezależnie od tego, w lochach pracowały komanda specjalistów ślusarzy, tokarzy, elektryków itp. W sumie w podziemiach skupiono około 800 specjalistów. Nie licząc kilku tysięcy więźniów różnych narodowości.
Ten fakt chyba najlepiej określa rozmach i znaczenie tej niezwykłej budowli, która jak twierdzili sami Niemcy – tu w lochach specjalnie nie dbając o tajemnice – miała służyć jako fabryka nowej broni, o niezwykłej sile niszczycielskiej.
Tadeusz Moderski opowiada o labiryncie korytarzy rozmieszczonych na przestrzeni kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu kilometrów, połączonych z sobą tak poziomo jak i pionowo. Budowa była trzypoziomowa! Mój rozmówca nie wyklucza istnienia 5 kondygnacji. Nie jest tego jednak pewien, ponieważ pracował tylko na trzech poziomach, o innych słyszał w rozmowach z więźniami.
W odległości około 500 metrów od głównego wejścia na trzecim poziomie, znajduje się sztolnia wykuta w skale, 50 m długa i 10 m szeroka. Tutaj Niemcy montowali tokarki, frezarki, szlifierki do kół zębatych typu „Magg” i inne maszyny. W hali tej zainstalowano również 6 potężnych dysz do wyciągania i wtłaczania wody.
Tajemnicze bunkry, które tak zaaferowały nas podczas pierwszego rekonesansu w podziemia, miały według relacji mojego rozmówcy, służyć do przeprowadzania prób z nową bronią.
– Montowałem w jednym z nich instalacje cieplną – opowiada. – Bunkier posiadał ściany o grubości do 3 m, powierzchnię kilkunastu metrów kwadratowych, pułap do 7 m. Wejścia do bunkra bronią podwójne żelazne drzwi, wewnątrz wylewane betonem. Sądzę, że nawet najpotężniejszy wybuch nie zdołałby rozerwać takiego laboratorium! Bunkier wyposażony był w nieznaną mi bliżej aparaturę!
Tego rodzaju pomieszczenia znajdują się na każdej kondygnacji. W którymś z nich, jeszcze podczas mojego pobytu w lochach, miały się odbywać próby z nowymi głowicami do pocisków V-1 i V-2 opowiadali o tym sami Niemcy. [1]
Ostatnio twierdzi się, że świadkowie tamtych lat konfabulują i niewiele to ma wspólnego z rzeczywistością. Być może, nie wszyscy mówią prawdę lub nie pamiętają wielu szczegółów. Sam, nie mogę sobie przypomnieć miejsca, w podziemiach Włodarza, gdzie przedostawałem się do niższego poziomu w latach 70-tych ubiegłego wieku. Obraz podziemi i to jak się wtedy można było poruszać, zmienił się diametralnie, a pamięć też płata figle.
Przejdźmy jednak do tego co mówił Tadeusz i co było zapisywane przez reporterów z różnych gazet. Musimy mieć świadomość, że pierwsze wywiady były w roku 1964. Tak więc niecałe 20 lat po wojnie. Nie mógł dużo zapomnieć. Reportaże w gazetach powstały z pamięci i skąpych zapisków reporterów. Nie mieli wtedy dyktafonów ani kamer wideo. Większość pytań zadawanych więźniom w pierwszych latach po wojnie, co widzimy dzisiaj w archiwach, dotyczyła życia obozowego. Czy nie pytano o to, gdzie pracowali i co robili? Tak pytano. Tylko w naszym przypadku, planowano wojskowe wykorzystanie podziemi Riese i takie zeznania utajniono. Na dzień dzisiejszy – nie są dostępne.
Tadeusz opowiada między innymi o maszynach „Magg” – jak zapisał reporter. Jednak nie mogły to być takie maszyny, bo nie było wtedy takiej firmy. Była za to firma MAAG-MASCHINEN AG z Zurichu.
Firma w tamtych latach, to lider technologi obróbki kół zębatych. Zresztą do dnia dzisiejszego jest w czołówce. Maszyny służyły do produkcji kół i wałków zębatych dla silników spalinowych, lokomotyw elektrycznych oraz maszyn dla elektrowni. Czy tylko? Myślę, że nie. Mogli na przykład, choćby produkować przekładnie dla helikopterów FI-282 Kolibri.
Mamy tu maszyny, o których mówił świadek Tadeusz Moderski. W powyższym wywiadzie powiedział jeszcze (miedzy innymi) o instalacji centralnego ogrzewania, którą montował w tych halach oraz o dyszach – do wtłaczania i wyciągania wody. Ale o tym i innych szczegółach w następnych wpisach.
Przypisy.
1.Gazeta Poznańska nr 187 8.VIII-9.VII.1964
Istnienie innych WYKOŃCZONYCH poziomów, w poszczególnych kompleksach „RIESE”, to żadna tajemnica. Natomiast bardzo interesujące jest, nagłe „zniknięcie” tych poziomów na przełomie lat 80/90 i tak na prawdę nieistnienie ich do dnia dzisiejszego……
Masz rację. Te poziomy są wzmiankowane w wyprawach Zbigniewa Mosingiewicza z inż.Dalmusem. Choćby artykuł ze Słowa Polskiego nr 298 „W przepastnych korytarzach”. Skoro oni tam byli to i wiedziało o tych podziemiach LWP. Dlaczego więc są nadal tajne?
Tomku. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o…….. POLITYKĘ. Od lat mnie zastanawia, dziwny opór władz lokalnych wszelkiego autoramentu. I te dziwne ingerencje Panów w Czerni z legitymacjami albo nieznanych sprawców. Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się, że chodzi o te brakujące kilka tysięcy więźniów. Co innego, Molke i Sowina. Tam RZECZYWIŚCIE jest duża zagadka…..
Wiem o tym, z kilku źródeł. Dlatego zająłem się tematem więźniów. Wokół obozu i podobozów Gross-Rosen, też dzieje się wiele dziwnych rzeczy. Zginęło tam wielu żydów, a wokół jakaś cisza?
Była umowa Rosjan z Niemcami o przekazania informacji technicznych na temat broni jądrowej, w zamian zagwarantowano nietykalność budowli z uwagi na cenne depozyty.
Chodziło również o odgrodzenie tzw. Kowalskiego od materiałów rozszczepialnych, które w dużych ilościach zalegają w zrujnowanych laboratoriach.
Pamiętajcie proszę że osoba skażona, zakaża innych od ubrania i radionuklidów na skórze.
„Tadeusz Moderski sporządził listę zmarłych więźniów swojego komanda. Może poprzez te nazwiska uda się ustalić więcej szczegółów?” Facet miał bardzo dobrą pamięć skoro spamiętał tyle nazwisk i dat urodzin i śmierci.
Ludzie z tamtych lat mieli bardzo dobrą pamięć. Ale bez przesady. Szukał po archiwach i sprawdzał w korelacji do tego co pamiętał. W wielu przypadkach dane są rozbieżne. Nawet w osobistych dokumentach Tadeusza Moderskiego są różnice w datach. Ludzie są omylni i urzędnicy również. Niemniej jednak, ta lista pozwala na poszukiwania, czy te nazwiska pojawiają się w innych interesujących nas miejscach.
Chodziło mi o to że nie zawsze zeznania świadków z tamtych lat są w 100% zgodne z prawdą.Czasami coś dopowiedzieli,czasami nie byli świadkami pewnych zdarzeń ale ktoś im opowiadał.Różnie bywa z tymi zeznaniami.
Zgadzam się Panie Tomku. Nie zawsze świadkowie mówią prawdę lub dokładnie pamiętają miejsca lub zdarzenia. Ile numerów telefonów, które ma Pan w smartfonie, pamięta Pan na pamięć? Ja kilka. Ale w latach 70-tych pamiętałem około 30 tu. Po prostu pewne rzeczy się zapamiętywało. Nie było internetu i „dziadka” Google. Niemniej jednak, jeżeli istnieje taka możliwość weryfikuję świadków. I miałem już takie przypadki, że w konfrontacji z terenem nic się nie zgadzało. Byłem w latach 70-tym na niższym poziomie (od obecnie dostępnych) podziemi Włodarza. Niestety po wielu latach i udostępnieniu podziemi do celów turystycznych, miejsce – szybik (upadowa), zniknął. A ja,… Czytaj więcej »
Czy są jakieś materiały gdzie mogłabym się dowiedzieć więcej na temat zmarłego z tego komanda Piotra Falińskiego?
Przykro mi ale nie wiem. Nie badałem historii tej osoby.
Dziękuję. A czy oprócz listy zmarłych jest gdzieś też lista osób z tego komando, które przeżyły? Wg mojej wiedzy był wśród nich (zakładając, że dobrze udało mi się ustalić tożsamość Piotra) Edward Urbański. Jeśli w rzeczywistości tak było to potwierdziłoby się, że Piotr Faliński, którego szukamy to właśnie ten Piotr. Jedyne co posiadam to imię, nazwisko i nazwę obozu, w którym przebywał. Zakładam, że to raczej on (nazwisko jest dość rzadko spotykane), ale chciałabym się upewnić.
Pozdrawiam
Mam tylko tą listę. Ale może to w czymś pomoże?
https://collections.arolsen-archives.org/en/archive/5833635/?p=1&s=Piotr%20Fali%C5%84ski&doc_id=5833636
Tak, to on. O matko, bardzo, bardzo Panu dziękuję
Miło mi, że mogłem pomóc.