Kompleks Rzeczka “wartownia” i reszta.
Podziel się
Kompleks Rzeczka “wartownia” i reszta.

Zwiedzając Sztolnie Walimskie “Kompleks Rzeczka”, wchodzimy z przewodnikiem do sztolni nr 1 (na wcześniejszych planach “A”), z której skręcamy w prawo do wybetonowanej części kompleksu, nazywanej “Wartownią”. Nie wiem czy jeszcze jest, ale w prostokątnym oknie żelbetonowej ściany, zamontowany był karabin maszynowy.
Do zwiedzającego obiekt turysty trafia przekaz, że jest to wartownia. Ale czy jest to “Wartownia”?
O tym będzie ten artykuł. Choć pokażę, tu także moje przypuszczenia, co do planowanego wykorzystania innej części podziemi.
Poznajmy dokładniej tą część obiektu.

Na powyższym (Fot 2) mamy plan tego obiektu.
Wyróżnijmy poszczególne fragmenty cyfrowo, ponieważ odniosę się do nich. Tak więc mamy:
- Duża komora
- Kanały na kable i rury
- Niewykończony element (las prętów zbrojeniowych)
- Zaplecze “wartowni”
- Wnęka w ścianie zaplecza
- Otwór na drzwi stalowe podwójne
- Otwór na drzwi dla personelu
- Przedsionek
Ten plan jak i inne dostępne zawierają dużo błędów i przekłamań, co do położenia poszczególnych pomieszczeń, wnęk i ich rozmiarów. Niestety nie mam dostępu do precyzyjnego i wiarygodnego planu.
Moje doświadczenia.

Pierwszy raz w sztolniach kompleksu Rzeczka byłem w roku 1972. Utkwił mi w pamięci ważny szczegół. Był to las długich prętów zbrojeniowych, wiszących z sufitu – element nr 3 zaznaczony Fot 2 . Nie można było tamtędy przejść. Pręty były od stropu do spągu i dodatkowo obsypane urobkiem od dołu. Po co były tam te pręty? Aby postawić żelbetonową ścianę?
Gdyby miała w tym miejscu stanąć żelbetonowa ściana, wylano by ją w momencie betonowania ścian obok. Robi się tak, aby zwiększyć wytrzymałość całości. Jeżeli tego nie zrobiono, to w tym miejscu planowano jakąś inną konstrukcję. Uważam, że miały tam być zamontowane podwójne drzwi stalowe, o wzmocnionej konstrukcji. Tak aby umożliwić wymianę urządzeń w komorze odłącznika oraz generatora Diesla.
Tajemnicze pomieszczenie nad “Wartownią”

Myślę, że czytają mnie tutaj ci, którzy podziwiali na czarno-białym monitorze, obraz z kamery wysuniętej przez rurę w suficie “Wartowni”. Przestrzeń nad stropem oświetlała umieszczona tam, wysunięta tą samą rurą żarówka. Można było zobaczyć pustą, tajemniczą przestrzeń. Aby było jeszcze ciekawiej, przewodnicy zapalali kartkę papieru lub papierową chusteczkę, z której dym lub cała palącą się kartka, były zasysane do innej rury. Miało to świadczyć, o jakiejś niedostępnej, w tamtym momencie, części podziemi.


Od początku intrygowały mnie rury w suficie. Dlaczego akurat 4, a nie 2 lub 5? A ponieważ z wykształcenia jestem elektroenergetykiem, skojarzyło mi się to z zasilaniem trójfazowym. Wiem, że największym zagrożeniem i powtarzam to wielokrotnie, w obiektach podziemnych jest pożar i zadymienie. Przyjmując, że przez strop do tego pomieszczenia miałby wchodzić kabel zasilający cały obiekt, to pierwszymi elementami linii elektrycznej będą zabezpieczenia i odłącznik.


Na Fot 7 i Fot 8, są pokazane olejowe odłączniki średniego napięcia 10kV/ 200A. Elementy łączeniowe zanurzone są w walcowej hermetycznej stalowej komorze, wypełnionej olejem. Jak sądzę, czytający to mają świadomość faktu, że często podczas rozłączania odłączników w instalacjach napowietrznych, czy też normalnych rozdzielni wnętrzowych, powstaje łuk elektryczny. Tu takie zjawisko nie ma miejsca. Pracownik obsługi wykonuje czynności łączeniowe za pomocą dźwigni w postaci koła, które przez odpowiednie przekładnie wyzwala wewnętrzny mechanizm sprężynowy.
W pomieszczeniu z rurami w stropie, miał być zainstalowany taki odłącznik. Żeby dodatkowo zwiększyć bezpieczeństwo, wał z dźwignią kołową, miał być na zewnątrz tego pomieszczenia, przeprowadzony przez prostokątny otwór w ścianie.
Dlatego, ze względów bezpieczeństwa całe pomieszczenie “4” jest wydzielone i miało być zamykane stalowymi drzwiami. We wszystkich otworach drzwiowych są pozostawione podczas betonowania, miejsca na montaż takich drzwi.
Po co więc było potrzebne pomieszczenie nad wartownią?
Musimy zakładać i tak było w rzeczywistości, że kable energetyczne ulegają uszkodzeniom. Skoro taki kabel wchodził pionowym szybem technicznym do komory nad “wartownią”. to musiał być dostęp dla ekip remontowych aby go wymienić lub naprawić. Dodatkowo cztery rury pozwalają mi domniemywać, że w komorze, czterożyłowy kabel był za pomocą odpowiedniej mufy kablowej, rozdzielany na oddzielne przewody wchodzące rurami przez strop do pomieszczenia.
Dlaczego nie jest to wartownia?

Ci, którzy znają mnie od dawna i bywali ze mną w Sztolniach Rzeczki, wiedzą, iż od początku mówiłem, że to nie jest wartownia.
Zobaczmy na ten “wielki” prostokątny otwór, który nie kojarzy się z żadną z wersji okienek strzelniczych w obiektach fortyfikacyjnych. Zresztą wystarczy przejrzeć opracowanie Piotra Kruszyńskiego “Wojenne tajemnice zamku Książ podziemia”. Jest tam plan wartowni na poziomie Tarasu Flory. Funkcjonalnie jedno i drugie zupełnie do siebie nie pasują. Wartownia z Książa, ma długą strefę wstępną z doskonałym widokiem dla wartownika gdy wchodzący idzie na wprost niego. Ma czas zareagować, aby otworzyć ogień z małego okienka ze stalową zasuwą. Tu wchodzący jest widoczny w korytarzu głównym ( na wprost) przez sekundy.
Aby było jasne. Wartownia w Książu to 1944 rok. Zbudowana przez Organizację Todt.

Ktoś powie, ale Sztolnie w Rzeczce to przecież nie Kancelaria Rzeszy lecz jakiś obiekt produkcyjny lub logistyczny? I tam obowiązywały inne kryteria budowy “wartowni”.
Niestety nie. “Wartownia” to obiekt podziemnej infrastruktury elektrycznej – energetycznej. Dlaczego tak uważam? Odpowiedź poniżej.
Co widzimy w innych niemieckich kompleksach podziemnych?



Otóż infrastruktura podziemna związana z zasilaniem w energię elektryczną ulokowana jest w początkowej części systemów podziemnych.
Dotyczy, to zarówno największej działającej podziemnej fabryki rakiet V2 w Nordhausen, ale i innych obiektów.
I w Sztolniach Walimskich mamy więc infrastrukturę elektryczną przy wlocie do obiektu.
Myślę, że zrozumieliście co chciałem pokazać. To nie jest wartownia.
Co więc było obok pomieszczenia z odłącznikiem?


Mamy pomieszczenie na agregat prądotwórczy. Świadczą o tym między innymi otwory w suficie technicznym, przeznaczone do wprowadzenia powietrza, oraz odprowadzenia spalin.

Pomiędzy pomieszczeniem odłącznika , a komorą agregatu, mamy pomieszczenie na aparaturę elektryczną zabudowaną na ścianie nad kanałem technicznym. Prawdopodobnie miały tam być przyrządy pomiarowe, sterujące oraz obsługowe agregatu.
Chodnik łączący sztolnie nr 1 i 2

Wrzucę tu teorię, z którą możecie się nie zgodzić. Chodzi o to, że na przełomie lat 1943 i 1944 były wielkie braki materiałowe. A tu trzeba było szybko realizować budowę obiektów Riese. Co mogli wymyślić Niemcy, aby szybko pozyskać materiały i niezbędne wyposażenie?
Otóż genialnie prostym rozwiązaniem było pozyskanie ich z francuskiej Lini Maginota. Demontaż i zamontowanie w Riese. Powiecie – konfabulacje.
Nic bardziej mylnego. Niemcy demontowali wyposażenie, a nawet stalowe kopuły pancerne z czeskiej linii obrony i ponownie montowali na umocnieniach Wału Atlantyckiego. Dlaczego nie mogliby zrobić tego samego z wyposażeniem Linii Maginota?
Faktem jest, że wykopywali we Francji kable energetyczne i telekomunikacyjne, które potem były montowane w Rzeszy.
Co zatem mogło być zamontowane w chodniku pomiędzy sztolniami 1 i 2? Zobaczmy poniżej.

Chodzi mi konkretnie o wyposażenie przy lewej ścianie. Patrząc od lewej w głąb: mamy hermetyczne skrzynie bezpieczników, łączników, przyrządów pomiarowych. Dalej baterie akumulatorów i w głębi transformator. Czyli rozdzielnię elektryczną. Do tej rozdzielni prawdopodobnie miał prowadzić kabel 10kV z pomieszczenia odłącznika (tak zwanej Wartowni).
Oczywiście są to tylko moje przypuszczenia. Jeżeli ktoś ma inna teorię lub posiada niemieckie dokumenty tego obiektu, to chętnie je poznam.
© Licencja na publikację
© Wszystkie prawa zastrzeżone
Nigdy nie pasowało mi osobiście to na wartownie.Dlaczego:
1 Nie było czystego przedpola do celu.
2 Zbyt krótki czas reakcji wartownika.
3 Otwór strzelniczy.Za duży,zbyt odsłaniający strzelca oraz brak typowego kaskadowego otworu tzw.
strzelniczym profilem przeciwrykoszetowym.
Byłem przekonany że to nie wartownia,ale nie miałem pomysłu czym to jest. Teraz dzięki Panu jedno mam z głowy. A Pana teza jest bardzo logiczna,pełna sensu.Bardzo dobra teoria która uważam strzałem w 10.
Dziękuje i pozdrawiam. Rafał
Witam.
Dziękuje serdecznie i cieszę się, że nie tylko ja mam takie zdanie.
Pozdrawiam
Czytam z dużym zaciekawieniem. Co do wartowni, to rzeczywiście porównanie z Książem jest zastanawiające. A co powiedzieć o Osówce? Tam dopiero nie trzyma się ten układ ładu ani składu, tak jakby planował to kompletny amator. No chyba, że…
Pozdrawiam serdecznie.
Witam.
Osówka, Włodarz i Książ 1 na poziomie PAN, to prawie identyczne “Wartownie”, które też nie są wartowniami. Ale o tym będzie za jakiś czas. Chodziło mi o pokazanie problemu z nazewnictwem i zrozumieniem funkcji obiektów. To takie potoczne nazwy, które się zapisały si są używane, a nie są prawdziwe. Nie projektował ich amator.
Pozdrawiam
Ja też nie uważałem ich za wartownie i tu się z Panem zgadzam, dlatego napisałem o amatorze-projektancie. W ogóle nie sądzę, żeby te obiekty potrzebowały tak prymitywnej obrony, raczej stawiałbym na zamknięcie dużego terenu w promieniu wielu kilometrów. Poza tym jedyny poważny atak mógł nadejść z powietrza – stąd zejście pod skały.
Czekam na kolejny wpis o Mosingiewiczu i pewnie nie tylko ja.
Pozdrawiam.
W pełni się zgadzam. Choć co do Osówki, to miały być tam warownie. Ale w dobudowanych przed sztolniami żelbetonowych obiektach.
Pozdrawiam